niedziela, 13 listopada 2016

Mój smutek, mój ból, mój...

Co Ty Kobieto...
         chyba zapadłam w sen zimowy na półtorej roku nie wchodząc tu..

Co u mnie, co u Was? U mnie krótko mówiąc, w dwóch słowach: stara bieda
Dalej prowadzę to swoje nudno-przebojowe życie
Wybrałam się na studia, pedagogiczne. Stwierdziłam, że jak nie umiem poradzić sobie ze swoim życiem, to czemu mam nie pomagać innym? Może akurat.
Co jeszcze? Mam przy boku swojego Ukochanego, znosi mnie. Musi.
Czy moje życie jest aż tak nudne, że cholera jasna nie mam o czym pisać, nawet po półtorej roku nie wchodzenia tu?!

Czuję się okropnie, zaczęłam czytać książki. Pije i pale, pale i pije. Kofeina i nikotyna, nikotyna i kofeina.
Chyba jestem zmęczona... idzie ze mną porozmawiać to chyba nie jest tak źle, co?
Dużo niefajnych rzeczy nawarstwia się na siebie, po których odczuwam lekkie załamanie. Wliczając w to zapewnienia, sądzę,że dam sobie radę.


Przerywam pisanie.



A jednak tak bardzo brakuje dodatkowych 30 stopni. Jest po prostu bardzo zimno. Z dnia na dzień pogoda postanawia popsuć mi humor.
W ogóle to nie wiem skąd biorę w sobie tyle spokoju, tyle zrezygnowania... Może znajdę odpowiedź za tydzień? za dwa? a może nigdy?


dramat

poniedziałek, 4 maja 2015

Wcale nie.

...wcale nie jest tak, że już wszystko dokumentalnie rozpierdoliłam, dopiero zaczęłam, to znaczy, dopiero zaczęłam żyć.

Dzisiaj zwykle, normalnie, monotonia. Spędziłam cały dzień w domu, nigdzie nie wychodziłam. Sprzątałam, leżałam, rozmawiałam z moim kotem, słucham muzyki począwszy od rock'a po jakieś dzikie utwory z eski, vivy... nasłuchałam się tego wszystkiego, głowa mnie boli. Byłam  niedawno na zdjęciach.  Wracając do tematu dnia to tonęłam dzisiaj w notatkach z polskiego, niemieckiego i matematyki...tak, czuję już maj poprawy w szkole...masa popraw, trochę się tego nazbierało, ale dam radę.  Oby tylko to przeżyć i wakacje! Jutro planuję iść na zakupy. Planuję romantyczny wieczór z pudełkiem lodów, świeczką na stole i filmem. Chcę najpierw rozczulić się nad jakaś komedią romantyczną, potem dowalę sobie jakiś dramat, mhmm. kilka dramatów żeby już się dobić. Myślę, że spoko. Jest już tak późno..ziewam, zasypiam. Miłej nocy. Dobranoc. 







wtorek, 28 kwietnia 2015

Wersja 2.0

Ci którzy mają coś do powiedzenia, na ogół są małomówni. Reszta pieprzy jak natchniona.

klikaj

Witam.
Coś mnie tu nie było dawno. Dawno? Pół roku temu..kobietooo coś Ty robiła, tak sobie myślę. 
Co ja mogłam robić? Uczyć się, spać, oglądać filmy, normalnie funkcjonować, tak owszem. W sumie to było ciężkie te pół roku, cholernie ciężkie. Dużo złych wydarzeń, ale też dobrych. Jakoś tu jestem i piszę. Bezsensownie pisze. 
Wiele się we mnie zmieniło, pierwszy wpis w tym roku, pierwsza ja. 
Wątpię, że ktoś tutaj to naprawdę czyta no ale...

Kochani, czy można dogodzić ludziom? Siedzę, patrzę przez okno jak pada, jak się chmurzy, wieje i tak sobie myślę o tym wszystkim: o mnie, o ludziach, nawet o kroplach na moim oknie. Jaki jest sens w dogadzaniu ludziom? Jeśli będziesz robić to co jednemu się podoba, a drugiemu nie to jeśli zaczniesz robić to co drugiemu się podoba to i tak pierwszemu nie będzie się podobać. Nie ma sensu. Róbcie to co czujecie, róbcie coś dla samego siebie, dla waszych bliskich. Żyjcie, cieszcie się chwilą, róbcie wszystko abyście byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Olejcie osoby które narobiły Wam burdelu w życiu.
Piszę to... i nawet nie wiem dlaczego, ale chyba mam jakąś taką wewnętrzną potrzebę.

Pieprze pieprze i pieprze.
Czasami nie rozumiem siebie, dlaczego prowadzę blog skoro wchodzę tutaj nawet co kilka miesięcy..skoro pojawiam się tutaj raz na jakiś czas. Nie piszę też o jakiś ciekawych rzeczach. Po prostu wchodzę sobie tutaj i biadole biadole i biadole. Śmieszne to, prawda? Przepraszam, że nie piszę tutaj o tym o której wstałam, co zjadłam, jak spędziłam dzień bo to zwykła monotonia. 
Piszę raz na jakiś czas, choć mogłabym częściej, ale nie wiem o czym. 
Nie potrafię pisać o jednej konkretnej sprawie. Postaram się to zmienić, jak to bym powiedziała do rodziców czy tam w szkole "tak, poprawię się." 
Czuję się lepiej, że wysłowiłam się trochę, może to głupoty, ale dziękuje tym co przeczytali tutaj chociaż jedno słowo, zawsze coś.


Uciekam.














wtorek, 14 października 2014

Brak pomysłu.

Piję herbatę od rana kubek za kubkiem aż do teraz, może kiedyś mi to zbrzydnie. Muzyka cicho gra kliknij .
Dzisiaj dzień edukacji, marny dzień nauczyciela? To raczej powinien być dzień ucznia gdyż to uczniowie mają dzień wolny od szkoły, ale mimo to musiałam pójść dziś na akademię, nie było tak źle.
Dobija mnie pogoda za oknem... te deszczowe, mgliste i zimne dni, zamarznę! Tak bardzo nie lubię jesieni, tak bardzo nie lubię zimnych poranków kiedy to mam ochotę zostać w łóżku, a najlepiej zapaść w sen zimowy i obudzić się wiosną, kiedy wszystko budzi się do życia. 

I co? Jeszcze chwila i zasnę, a gdy się obudzę będzie środa, przetrwam te 6 godzin w szkole, wieczór, następny dzień czwartek. Po czwartku piątek i weekend mój! W sumie to nastrój mi dopisuje. Nie powiem, że nie.

Wszystko sprowadza się do kubka herbaty, zaczęłam dzień od herbaty i tak go skończę. 





poniedziałek, 6 października 2014

monotonia.




Dzień dobry, a raczej dobry wieczór! Jak ten czas szybko leci..jakoś niedawno wstałam do szkoły na 8 rano, a tutaj już 21 wieczorem. Jeszcze trzy miesiące do końca roku kalendarzowego, nie wierze.

Siedzę, wcinam kostki czekolady, jedna za drugą. Piję kubek soku, słucham spokojnego utworu, coś nowego. Nie wiem czy macie też tak, że chwilę po obudzeniu, nie otwierając nawet oczu sięgacie po słuchawki pod poduszkę? Ja tak mam, dzień w dzień, bez wyjątku czy zaspałam czy też nie. 
Ogólnie to chciałam wtrącić tutaj parę słów z mojego ostatniego przemyślenia. 
Zatem. 
Pomyśleliście kiedyś o tym, że każdego ranka budzicie się, wstajecie, myjecie się i ubieracie? Dzień w dzień te same czynności. Wnioskując dzień od dnia prawie się nie różni. Z rana to każdy wstaje, myje się i ubiera. Chociaż kiedy sobie pomyślę, że cały świat ze mną wstaje, myje się i ubiera to mam ochotę wrócić do łóżka. Zasnąć. Nie wstać. Budzi się we mnie niechęć do całego dnia. Ale nie zmienię tego, muszę przywyknąć do tego, że cały świat ze mną wstaje, myje się i ubiera. Ale jakoś mało sobie wyobrażam sytuacje kiedy ma tak być do końca życia. Ile to już my się nawstawali , namyli, naubierali? 




niedziela, 21 września 2014

Lepiej.

Po raz kolejny nie idę na pierwsze godziny lekcyjne w szkole, bo co? Bo pada, także mam chwilę czasu by usiąść przed komputerem, napisać tutaj i wypić kubek kawy. Na dworze znowu się rozpadało, patrzę jak kropla goni  za kroplą po szybie. Zrobiło się tak szaro i paskudnie. A jednak czuję się lepiej. Może sprawił to cudowny weekend z Ukochanym, bo nie wydaje mi się by do tego przyczynił się pierwszy dzień tygodnia czy ta "piękna" pogoda. Myślałam, że w ten deszczowy dzień moje samopoczucie znowu spadnie do zera, a jednak nie! Myślałam, że wejdę pod koc z kubkiem czegoś ciepłego, włączę ulubiony serial albo film, będę słuchać muzyki, ale cóż. Muszę iść się jakoś ogarnąć i wyruszyć w niesmaczną drogę do szkoły. Wejść do klasy, usiąść w ławce i słuchać tego głupiego gadania nauczyciela, czasem mądrego, mhmm. Tak bardzo mi się nie chce. A myślałam, że spędzę ten dzień w swoich czterech ścianach, ale i tak czuję, że to będzie monotonny dzień. 
Uciekam. 

niedziela, 14 września 2014

Uciec.

,,Udaję radość, której we mnie nie ma..."
- Paulo Coelho

Jak to jest, że weekend mam taki beznadziejny? Brak snu jest chyba moim najmniejszym zmartwieniem, bo przecież chodzę, rozmawiam i kontaktuję. Co do wszystkiego innego to jedna wielka przepaść. Chcę uciec stąd jak najdalej, jak najdalej się da. Uciekam przed ludźmi, przed sobą, przed wszystkim, ale chyba nie da się uciekać przez całe życie. Czasem myślę, że ucieczka to jednak tymczasowe rozwiązanie. Właśnie teraz znalazłam się w punkcie wyjścia. Co mam robić? Uciekać dalej? Chyba nie da się uciekać przez całe życie. Łzy same cisną mi się do oczu. Mimo wszystko jak jest, mimo tego co się dzieje, mimo tego że jest źle nadal tu jestem, nadal funkcjonuje. Udaję radość, której we mnie nie ma, ukrywam smutek by się inni nie martwili.
Co kogo interesuje moje życie? W nocy odbywam ze sobą długie rozmowy, trwają one czasem kilka minut, czasem kilka godzin, a nawet do rana. W życiu można uciec od wszystkiego, ale nie od samego siebie. Chyba najważniejsze jest to, jak ja się czuję. Kurcze, ale urywam zdania, nie umiem się skupić. Jak to jest? Staram się żeby było dobrze, wspaniale, cudownie, a i tak zawsze spierdolę wszystko, burzy się wszystko jak ułożony na nowo domek z kart. Nie mnie to oceniać czy jestem dobrą dziewczyną w każdym tego słowa znaczeniu, większość myśli, że nie zaś mniejsza część może i tak. Wydaje mi się, że jestem uciążeniem dla wszystkich. Jedyne co potrafię to płakać i użalać się nad sobą.  Już nie mam siły podnosić się z tego dna, sztucznie się uśmiechać. Witać kolejny pojebany dzień z nadzieją, że tym razem nie będzie taki chujowy. Już nie potrafię grać silnej osoby, byłam dobrą aktorką, ale już tak dalej nie potrafię.
Nie chcę.
Jestem słaba.

To jest chyba jedyne miejsce, to tutaj się tak otwieram, lepiej mi pisać. Może i lepiej.
Może ten dzień nie będzie taki chujowy? Haha, śmieszne. Powinnam się zająć nauką. Może przysiądę dziś do matematyki, polskiego, historii, geografii? Kurwa do wszystkiego. Nie mam już sił jak o tym wszystkim myślę.
Uciec, jak najdalej.